(Bella)
- Bells!- usłyszałam krzyk mojej siostry dochodzący z
dołu. Dzisiaj dzień rejsu, no tak, że też mi to wypadło z głowy. Jill
gadała mi o tym już od miesięcy. Co takiego widzi w statkach to ja nie wiem.
Ani trochę nie chciało mi się wstać, wręcz marzyłam o tym, żeby jeszcze choć
na chwilę przymknąć oczy.
- Wstawaj !- Teraz głos Jill słyszałam wyraźniej.
Odkryła raptownie kołdrę każąc mi wstać. Chłodne powietrze owiało moje
rozgrzane ciało. Usiadłam na łóżku, nadal miałam zamknięte oczy. Kiedy lekko rozchyliłam
powieki uderzyło mnie jasne światło. Auć. Kiedy mój wzrok przyzwyczaił się
do rażącego słońca rozejrzałam się po pokoju. Jedyne co widziałam to moja
siostra z założonymi rękami tupiąca nogą o ziemię. Nie powiem, był to
zabawny widok. Prychnęłam pod nosem lekko się uśmiechając. Jill rzuciła we mnie
kołdrą i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Słyszałam jej kroki,
tupała jak słoń schodząc po schodach.
- Dobra, czas wstać Bells -
powiedziałam sama do siebie i chcąc, nie chcąc zwlekłam się z łóżka udając się
prosto do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do lustra. Wyglądałam
tragicznie, rozczochrane włosy, wory pod oczami... tak ostatnimi czasy nie śpię
zbyt długo. A to wszystko przez Ben'a. Kto to Ben? Oh, na pewno nigdy
więcej nie chcę go widzieć. Kiedyś byliśmy razem ale to przeszłość, a on nie
może się z tym pogodzić. Przykra sprawa, odbija się też na mnie. Po relaksującej porannej kąpieli i przygotowaniu się do kolejnego długiego, nudnego dnia zeszłam na dół
do kuchni. Przy stole siedziała moja starsza siostra, miała słuchawki na
uszach i ruszała ustami udając, że śpiewa. Czy ona kiedykolwiek dorośnie? Tata czytał gazetę siedząc na przeciwko niej i popijając kawę. Mamy już nie było - Dzień Dobry
- przywitałam się ziewając i przeciągając się. Nie dostałam żadnej
odpowiedzi, zdążyłam już się przyzwyczaić.
– Dzień dobry córeczko, jak się spało?
Dobrze tato, dzięki, że pytasz – powiedziałam cicho pod nosem, oh jakaż ja
sarkastyczna z rana. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam mleko. Uwielbiałam płatki
z rana. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Tata zmierzył moje
śniadanie
drwiącym wzrokiem. Nigdy nie wiedziałam o co mu biega,
serio dziwny jest. Zjadłam i ruszyłam w stronę drzwi. Wyszłam przed dom i
wzięłam głęboki oddech przymykając oczy. Świeże powietrze, tego było mi
trzeba. Usiadłam na marmurowych schodkach i wyjęłam moją komórkę. Trzy
nieodebrane połączenia od Kayli. Później wyślę jej esa. W końcu tata i Jill
wyszli z domu i ruszyli w stronę samochodu. Chciałam mieć ten rejs za sobą, nie
rajcują mnie statki , zwłaszcza, że mam chorobę morską. Wsiadłam do samochodu i od razu w moich uszach znalazły się
słuchawki. Patrzyłam za okno podziwiając widoki. Wreszcie dojechaliśmy.
Zaparkowaliśmy, wyjęłam słuchawki i gdy usłyszałam szum fal od razu zrobiło mi się
niedobrze. Zerknęłam w stronę portu i ujrzałam kolejkę, która ciągnęła się
niesamowicie daleko. Może dzisiaj wsiądziemy na pokład. Sarkastyczne myśli co
chwila gościły w mojej głowie. Stanęliśmy w kolejce, znaczy można tak
powiedzieć bo Jill raczej skakała jak poparzona. Nie przyznaję się do niej. Kiedy wreszcie dotarliśmy do kasy, tata kupił
bilety i wsiedliśmy na pokład. Wspominałam już, że nienawidzę statków ?
Spojrzałam na bilet,
Rejs
statkiem "IMPERIOUS"
bilet
ulgowy
10£
Strata pieniędzy. Rozłożyłam się na leżaku, zakładając
okulary przeciwsłoneczne. Lubiłam to ciepło na mojej twarzy podczas opalania się. Kochałam słońce a tu
gdzie mieszkam prawie nigdy mi go nie brakuje. Uroki mieszkania w Los Angeles.
Kiedy rozkoszowałam się witaminą D którą wchłaniała moja skóra nagle promienie
znikły. Jakiś cholerny dupek zasłaniał mi słońce, które było dla mnie jedynym
plusem całego tego rejsu. Zdenerwowana podniosłam się raptownie i ściągnęłam
okulary.
- Czy możesz się przesunąć bo jakbyś nie zauważył to... um...-
zaniemówiłam kiedy odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy. Wstrzymałam oddech. Jego
śliczne niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie. Podniósł rękę i
szarpnął za końcówki swoich blond włosów. Muszę przyznać, że był całkiem
przystojny. - to ? Jesteś coś bardzo nerwowa skarbie, to źle działa na urodę. -
uśmiechnął się. Chyba jestem w niebie. Ale zaraz, zaraz...czy on właśnie
powiedział do mnie "skarbie" ?! Nadal wstrzymywałam oddech.
Schylił się, był niebezpiecznie blisko mnie. - Ale oddychaj - szepnął mi do ucha i
odszedł. Zostałam tam sama. Byłam w kompletnym szoku. Uśmiechnęłam się sama
do siebie. Właściwie co się przed chwilą stało ?
(Niall)
Po cholerę ja tu w ogóle przyszedłem ? Nie powinienem
tu być. Wszystkie wspomnienia boleśnie odbijają się w mojej głowie. Nie powinienem.
Uderzyłem pięścią o burtę statku na którym właśnie się
znajdowałem. Rozejrzałem się i ujrzałem małą dziewczynkę z misiem która teraz stała
przerażona.
- cholera - fuknąłem pod nosem i z ciepłym uśmiechem podszedłem do
dziecka. Ukucnąłem przed malutką dziewczynką i spojrzałem w jej zielone
oczka. Były pełne strachu. Ostanie czego teraz chciałem to straszyć małe
dzieci. Tylko wyglądałem na twardziela ale tak na prawdę byłem
bardzo delikatny. Pfu Horan co ty pieprzysz, ogarnij się.
- Zgubiłaś się ? -
spytałem i uśmiechnąłem się. Dziewczynka tylko pokiwała głową. - Chodź znajdziemy Twoich
rodziców. - powiedziałem i chwyciłem małą za rączkę. Spojrzała na mnie i pokazała
rządek białych ząbków. Lubię jak dzieci się uśmiechają. Przeszedłem z małą na
dziób statku gdzie było więcej ludzi. Malutka od razu znalazła znajomą
jej osobę i pobiegła do jak podejrzewałem swojej mamy. Uśmiechnąłem się sam do
siebie kiedy zobaczyłem jak wtula się w nią. Matka wzięła ją na
ręce i odeszła. Malutka pomachała mi a ja zrobiłem to samo. - Dobra Niall
koniec tych głupich czułości - powiedziałem sam do siebie, pokręciłem
głową i poszedłem dalej wzdłuż jednej z burt. Rozglądałem się dookoła sam nie wiem w jakim celu. W
pewnym momencie stanąłem w miejscu z którym miałem
wspomnienia tak bardzo bolesne. Pogrążyłem się w myślach kiedy nagle wytrącił mnie z
nich czyjś głos.
- Czy możesz się przesunąć bo jakbyś nie zauważył to...-
odwróciłem patrząc się na osobę, która to mówi. Była to dziewczyna o delikatnych
rysach twarzy, ślicznych dużych brązowych oczach i jak się później
okazało czarującym uśmiechu. Była szatynką i muszę przyznać, że wpadła mi
w oko. Bardzo mi
kogoś przypominała. Przypominała mi… JĄ. O nie… Zmarszczyłem brwi i znów
potrząsnąłem głową po czym oddaliłem się. Nie mogę mieć dziewczyny, nikt nie
będzie ze mną bezpieczny.